Giełda kryptowalut Binance przeżywa w tym roku prawdziwy kryzys wizerunkowy w świecie tradycyjnych finansów. Tym razem urząd FSCA w RPA wydał oficjalne ostrzeżenie dotyczące tej platformy wymiany aktywów cyfrowych. Zdaniem Południowoafrykańczyków giełda „nie ma upoważnienia do udzielania jakichkolwiek porad finansowych, ani świadczenia usług pośrednictwa w rozumieniu lokalnych ustaw”.
Binance odpiera wszelkie zarzuty mówiąc o braku świadczenia usług pośrednictwa i udzielania porad finansowych. Platforma podkreśliła też coś, o czym informowało FSCA w RPA: urząd ten nie reguluje kwestii kryptowalut.
Na terenie RPA FSCA kontroluje jedynie banki czy kredytodawców. Binance pozostaje we współpracy z Finansową Agencją Wywiadowczą (FIC), która zajmuje się przestępstwami finansowymi (praniem „brudnych” pieniędzy, terroryzmem finansowym).
Regulatorzy zarzucają Binance, że jest spółką zarejestrowaną w „raju podatkowym” na Seszelach. W rzeczywistości firma działa prawnie zarówno na Seszelach, jak i Kajmanach, choć postrzega siebie za globalne przedsiębiorstwo. Taki stan rzeczy nie podoba się instytucjom kontrolującym kryptowaluty w wielu krajach. Również w USA toczy się obecnie proces sądowy mający na celu prześwietlenie działalności Binance.
Choć do tej pory nie zarzucono giełdzie poważnych nieprawidłowości, ani tym bardziej nic nie udowodniono, kontrole pozostawiają rysę na wizerunku firmy. Binance jest „na świeczniku” nie tylko w RPA i USA. Ostrzeżenie o działalności giełdy wydano w zeszłym tygodniu również w Singapurze. Wcześniej podobny problem pojawił się również w Wielkiej Brytanii, Włoszech, Holandii, Japonii i Malezji, a także w Polsce.
Póki co wszelkie problemy z regulatorami nie odbijają się negatywnie na kondycji finansowej platformy. Binance wciąż pozostaje giełdą z największym dziennym wolumenem obrotu.